wtorek, 20 września 2005

Parę dni temu minęła rocznica nadania w tvp pierwszego programu z serii "SONDA", za parę dni będziemy obchodzić rocznicę tragicznej śmierci twórców programu. Postanowiłem napisać ten post, aby niektórym naszym elektrodowiczom odświeżyć pamięć, a innym którzy nie pamiętają tego programu opowiedzieć o dwóch pasjonatach.
Jednocześnie chciałbym abyście napisali Wasze odczucia odnośnie twórców, jak i samego programu "Sonda"
Dla mnie dzień 29 września 1989 r. dzień śmieci Kurka i Kamińskiego okazał się przełomowy dla mojego dalszego życia, postanowiłem być wtedy taki "jak oni", czyli być pasjonatem techniki, fizyki, matematyki. A jak jest z Wami ? Podzielcie się odczuciami.

Postanowiłem jednak nie pisać samodzielnie o programie Sonda i jej twórcach, zajęło by to chyba dużo miejsca, zniechęcając jednocześnie potencjalnych czytających ten wątek.

"Wspomnienia w Gazecie Wyborczej o programie Sonda"

Sonda

Pierwszy popularnonaukowy program z cyklu "Sonda" Telewizja Polska nadała 8 września 1977 roku. Prowadził go jeszcze w pojedynkę Andrzej Kurek, szczupły entuzjasta nauk ścisłych, absolwent fizyki na Uniwersytecie Warszawskim.

Dopiero dwa tygodnie później do Kurka dołączył jowialny sceptyk Zdzisław Kamiński, z wykształcenia ekonomista, i to był właśnie początek "Sondy". Wyjątkowość programu polegała na zerwaniu z tradycyjnym schematem popularyzacji nauki, w którym jakiś Ekspert przez duże E wygłasza ex cathedra swoje nieomylne poglądy na wszystko. Schemat ten przyczynia się do kształtowania fałszywego społecznego obrazu nauki - bo przecież istota nauki nie polega na samym tylko gromadzeniu danych, ale na spieraniu się na temat ich interpretacji. Spór jest nie mniej istotny od samych danych.

W "Sondzie" nie było jednego eksperta. Nie chodzi nawet o to, że było ich dwóch. Kurek i Kamiński nie przedstawiali siebie jako ekspertów, tylko po prostu jako dwóch dyskutantów. Prezentowali wiedzę dostępną na jakiś temat - pozwalając widzowi rozstrzygnąć, czy zgadza się raczej z technokratyczną wiarą we wszechmoc nauki, uosabianą przez Kurka, czy raczej ze sceptycznie pokpiwającym z niej Kamińskim. Dyskursywnego sposobu przedstawiania tematu brak mi w kolorowych i atrakcyjnie ilustrowanych programach popularnonaukowych pokazywanych w satelitarnych kanałach typu Discovery czy Planete, gdzie nieomylną wiedzę przekazuje nam już nawet nie Ekspert, tylko po prostu anonimowy lektor.

Atrakcją "Sondy" zawsze były materiały filmowe sprowadzane z Zachodu. Warto jednak przypomnieć, co w realiach PRL oznaczało w takim kontekście "sprowadzanie z Zachodu" - materiały te Kurek i Kamiński osobiście wypraszali, wychadzali i antyszambrowali w zachodnich przedstawicielstwach. Po raz pierwszy "Sonda" jakikolwiek materiał zakupiła za pieniądze dopiero w roku 1986, po zrealizowaniu kilkuset programów na podstawie materiałów otrzymanych za darmo. Podkreślam to, bo uważam to za klucz do zrozumienia kultury masowej PRL - nawet tam, gdzie oficjalnie nie było kontaktu z Zachodem, zastępowały go kontakty nieoficjalne, czyli np. prywatne podróże polskich dziennikarzy radiowych i telewizyjnych, przywożących z Zachodu płyty i taśmy. Dzięki temu niezależnie od wyroków wielkiej polityki zawsze byliśmy au courant w zachodniej modzie i rozrywce (w odróżnieniu np. od Czechów).

Atmosfera wiecznej improwizacji na planie męczyła jednak twórców programu. W 1984 roku Kamiński skarżył się, że wszystkie rekwizyty muszą produkować sami - "do zrobienia modelu bakterii wyniosłem z domu kordonek, którego nie chciała mi wydać żona, bo trudny do zdobycia, a mi akurat był potrzebny czerwony i niebieski". Rok 1989 miał być ostatnim rokiem "Sondy". Planowali uruchomienie nowego programu. Jego tematem miały być... reformy gospodarcze. 29 września 1989 r. samochód, którym jechali, wyprzedzał ciężarówkę z trudem wspinającą się pod górę. Nagle wpadł w poślizg na kałuży oleju, który wyciekł z ciężarówki - zdezelowanego stara.


WOJCIECH ORLIŃSKI



Tekst pochodzi z postu:
http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic361603-0.html